Kobiety, a już w szczególności my, Polki, mamy wręcz nieprawdopodobną moc umniejszania swojej wartości, tłumaczenia się (ale masz fajną sukienkę! Tak? A, kupiłam w lumpeksie/ na przecenie/ taka zwyczajna, mam ją od zawsze...znacie to?), poświęcania się dla innych i rezygnowania z siebie.
Chowamy do kieszeni talenty, nie odpowiadamy na dobijające się do naszych serc i twórczych dusz inspiracje, pomysły, idee, cały ten kreatywny potencjał, który przecież drzemie w każdej z nas i czeka tylko na pochwycenie go w garść i troskę. Na ten ukradziony moment pomiędzy.
Pomiędzy obiadem a lekcjami z córką czy synem, pomiędzy mamo zobacz, a mamo, gdzie jest moja koszulka na wuef?
I nie chodzi tylko o brak czasu, no bo któż go ma w nadmiarze?
Zresztą, jak świat światem, ludzie tworzyli w wykradanych codzienności chwilach, pożyczali minuty i godziny, aby dopuścić do głosu własny potencjał i tworzyć. Wszystkie wielkie dzieła powstały gdzieś pomiędzy.
Więc nie o ten czas chodzi.
Chodzi o odwagę. Żeby porzucić obawy przed śmiesznością, krytyką, oceną, własną i innych ludzi, przed porażką, hejtem, niespełnieniem.
Mieć odwagę i podjąć wyzwanie bez względu na efekt końcowy, on jest najmniej ważny.
Więc jeśli z tej głębokiej kieszeni wyskoczy zapomniane pragnienie i znowu poczujesz, że lubisz pisać, malować, śpiewać, tańczyć, grać, jeździć na łyżwach, fotografować, uczyć się języków obcych- rób to kobieto!!! Po prostu, pomiędzy, znajdź na to koniecznie czas i rób to, co sprawia, że jesteś szczęśliwa i kreatywna.
Chodzi też o wiarę w siebie.
"Widzę, że w 41 procentach mam odpowiednie kwalifikacje, więc dajcie mi tę pracę"- mówi mężczyzna.
"Widzę, że w 99,8 procent mam kwalifikacje do tego zadania, ale dla pewności wstrzymam się jeszcze, dopóki nie nadrobię tego brakującego ułamka"- mówi kobieta.
Przeczytałam wczoraj w książce Elizabeth Gilbert.
Na miłość boską! Powariowałyśmy!
Koniec z tym wariactwem.
Jestem czujna. Za wszelką cenę staram się odpowiadać na szepty i zaproszenia.
Lubię pisać. Zawsze lubiłam i zawsze pisałam. Nie były to pamiętniki, raczej luźne kartki, przemyślenia, opowiadania. Trochę dlatego ten blog. Żeby pisać, żeby nie zapomnieć, że lubię. Czasami po prostu muszę. Inaczej się uduszę. Albo pęknę jak balon.
Dziewczyny śpią. Olek na dyżurze. Zaczynamy ferie. Mogę posiedzieć dłużej. Godzina 00:54
Fajna godzina. Zebrało mi się na twórczość.
Moje pragnienie to również fotografia.
Chcę robić ładne i dobre zdjęcia. Chcę się cieszyć obrazem zamkniętym w kadrze, moim kadrze. Nie chcę się porównywać (inspirować tak), nie muszę być mistrzynią. Chcę po prostu wiedzieć, jak robić zdjęcia i szukać w tej sztuce siebie. Cieszyć się tym. Rozwijać.
Zapisałam się na kurs fotografii. Odpowiedziałam. Poszłam za pragnieniem i marzeniem. Robię zdjęcia, bo tak.
Miejmy Kochane szeroko otwarte oczy i uszy. Uwierzmy w siebie i swoje talenty. Pozwólmy sobie na radość tworzenia. Kółka zainteresowań i zajęcia dodatkowe naszych dzieci to nie centrum wydarzeń naszego życia!
Dobrej nocy
Asia