Taki październik. Mój ulubiony miesiąc. Miesiąc moich urodzin.
A jednak i pomimo: słońca, cienkich bluzek, otwartych szeroko okien, cudnych spacerów w trampkach, pomimo - jednak czuć jesień. Ptaki nie śpiewają i raczej odlatują, liście- wiadomo, wieczory chłodne, poranki zamglone i mokre.
Lubię ten czas.
Czas przygotowań.
Do zimy i kilku miesięcy swoistego uśpienia. Przyroda przygotowuje się do odpoczynku, my poniekąd też.
Robimy zaprawy, wyciągamy grube swetry, wełniane koce i pledy, więcej czytamy i palimy świeczki.
Kokosimy się rodzinnie i domowo.
Pojechałam dzisiaj do Ikei po świeczki właśnie, ponieważ zużyliśmy wszystkie, jakie były w domu, do ostatniej kapki wosku.
Ja też robię zapasy na zimę, a co!
Tuż obok Ikei jest poznańska giełda kwiatowa. Nie wiem, od której porannej godziny działa, ale obstawiam jakąś 3.30. W każdym razie o godzinie 9 kramiki się zamykają i sprzedawcy sprzątają swoje stoiska. Koniec roboty.
Za 5 złotych można wjechać na giełdę i robić zakupy po cenach hurtowych. Kupiłam kilka wrzosów i kiedy wychodziłam zobaczyłam, że sprzątający sprzedawcy wyrzucają na betonową podłogę całe bukiety kwiatów. Kwiatów, których już nikt nie kupi. Bo lekko zwiędnięte, albo coś...
Przechodziłam obok nich i tak mi się jakoś smutno zrobiło. Przypomniała mi się piosenka "Biełyje rozy, biełyje rozy" (pamiętacie ten rosyjski przebój?).
Ten kiczowaty hicior zawsze mnie wzruszał jakoś i żal mi było niemożebnie tych róż. No ale ja nie jestem pod tym względem normalna, wzruszam się i ryczę na wszystkich bajkach Disneya i rzewnych pioseneczkach. Ku zgorszeniu moich córek zresztą.
W każdym bądź razie pochyliłam się nad wyrzuconymi bukietami i tyle, ile byłam w stanie unieść, zaniosłam do samochodu. Czule i ze wzruszeniem oczywiście (szczęście, że nie zaczęłam do nich na głos mówić! Jakoś się powstrzymałam).
Piękne w swojej niedoskonałości i w przemijaniu. Jak cała przyroda. Jak każda z nas, jak każda kobieta. Mężczyzna zresztą też.
Wrzosy jeszcze nie przemijają, przynajmniej nie tak widocznie i wprost. Póki co zdobią nasze wejście przed domem.
Nasz ogród również cały w przemijaniu. Szczególnie orzech, który ma tyle liści, że po opadnięciu tworzą kilka dywanów, do wielokrotnego grabienia.
I krótki spacer po ogrodzie.
Ostatnia róża. Ostatnia lawenda. Liście ledwo zielone...I drewno gotowe do ogrzania wychłodzonych przestrzeni. Taka jesień Piękna!
Asia
Kwiaty cudne,szczegolnie wrzos,ktory mnie napawa jesiennym nastrojem.
OdpowiedzUsuńcudnego dnia,oby ta jesien byla pelna zdrowia dla nas wszystkich.
Buziaczki Asiu
Pochyliłaś się i zyskałaś.
OdpowiedzUsuńcudnie jesiennie u Was
OdpowiedzUsuńtyle dobroci podniosłaś.
OdpowiedzUsuńprześliczne jesienne aranżacje :)
OdpowiedzUsuńTak tu u Ciebie przytulnie, a kaczusią przy kranie jest zauroczona:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jesień, bardzo lubię wtedy spędzać czas na mojej działce
OdpowiedzUsuń