piątek, 8 kwietnia 2016

Wiosenne początki


  Witajcie Kochani. Czas wiosenny nastał, dni niby dłuższe, a czasu mam jakoś mniej... W ostatnim czasie dziewczyny trochę grały,  robiłam więc za taksówkarza, techniczną obsługę koncertu, catering z dostawą w wybrane miejsce i takie tam. Poza tym Gabrysia kończy w tym roku podstawówkę, no i stoimy przed wyborem szkoły gimnazjalnej. Z Celą w zeszłym roku było prościej, chciała zostać w gimnazjum muzycznym. Gimnazjum dla Gabrysi szukamy, kompletuję dokumenty, byliśmy już na jednej rozmowie kwalifikacyjnej, dzisiaj jedziemy na drzwi otwarte do innej. To wszystko zabiera mnóstwo czasu...

No ale wiosna jest, a to cieszy i dodaje moim działaniom wszelakim dużo energii i motywacji. Staram się przez cały rok dbać o zdrowe prowadzenie się, ale zimą to wiadomo, raz lepiej, raz gorzej to wychodzi... Wróciłam do biegania. Podoba mi się idea slow joggingu. Biegnę sobie powolutku z bananem na buzi, biegnę i biegnę i się nie męczę. I mogłabym tak sobie biec długo jeszcze...
Ostatnio przez las, w czasie, kiedy dziewczyny miały swoje lekcje na koniach.
Z tego biegania przyniosłam trochę wiosny do domu.




Po wnikliwej lekturze książki "Jaglany detoks", jaglankę jadam znacznie częściej, niż dotychczas. I muszę powiedzieć, że po takiej jaglanej porcji śniadaniowej, bardzo długo nie czuję głodu!


Są dni, że jaglaną w różnych wydaniach jem na śniadanie, obiad i kolację. Naprawdę mi smakuje!
Odkrywam też zalety naturalnej pielęgnacji olejkami. Zawsze myślałam, że olejki to nie dla mnie, bo moja skóra jest mieszana, błyszczy się czasami tu i tam, ale poczytałam, dokształciłam się w tym temacie, no i spróbowałam. Oczyszczam twarz wykonaną przez siebie mieszanką olejków, olejki stosuję też zamiast kremów na noc i póki co, jestem zachwycona! To chyba działa!




Wystarczyło kilka słonecznych dni, aby wszyscy nasi sąsiedzi, i my sami oczywiście też, wylegli na swoje ogrody i zaczęli się krzątać na swoich poletkach. Ruszyły prace ogrodowe, z piwnic i szop wyciągnięte zostały ogrodowe wypoczynki i gadżety do ulubionego przez Polaków grillowania.



Jeszcze tu trochę łyso, ale zapowiedź wiosennych i letnich zielonych dni jest bardzo kusząca!
Póki co, kolorowe bratki. Są tak piękne, że co roku trudno mi się im oprzeć.






Kilka doniczek postawiłam też na parapecie kuchennym i teraz mogę się cieszyć urodą bratków przygotowując przy naszym blacie posiłki.



A taki rower stojący pod domem w pełnej gotowości do jazdy, to też symbol wiosennej aury.




Wyjęłam też z piwnicy zeszłoroczne pelargonie. Poobcinałam stare i suche liście, odżywiłam je nieco nawozem i mam nadzieję, że wytrzymają ewentualne chłody.





                     Przy płocie ruszyły już nasze maliny. Mamy ich latem naprawdę dużo!



Nasz ogród jest niewielki i potrzebuje jeszcze dużo naszej pracy. Zastaliśmy go w stanie właściwie niezdatnym do korzystania w sposób, jaki nas interesował. Mieszkamy tu niewiele ponad rok i uważam, że zrobiliśmy już bardzo wiele. A na pewno tyle, żeby nim się cieszyć!







Skrzynki na zioła. Gotowe na sadzonki. Muszę je jeszcze tylko przemalować i będą naprawdę piękne!



A na koniec kuchnia pod chmurką mojej Marysi. Powstają tu magiczne rarytasy. Ostatnio orzeźwiający chłodnik i wiosenny sok! Było pyszne!



                                                                   Tymczasem
                                                                          Asia

10 komentarzy:

  1. FAjnie,że masz ogród przy domu jaki by nie był zawsze mozna wyjść wypocząć, bratków nasadziłaś duzo ,ale ja tez lubie bo są takie wdzięczne, polowa kuchnia Marysi zadziwia;) Udanego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ogród w mieście, nawet niewielki to wielkie szczęście! Uściski przesyłam!

      Usuń
  2. Na obecny czas i Ja nie mogę się oprzeć bratkim.... Tak wdzięcznie patrzą tymi swoimi oczętami. Moje są z Wielkanocnych ozdób, wysadziłam je teraz do ogrodu. Tutaj normalnie odetchnęły pełną piersią.
    Normalnie zazdroszczę Wam własnego domu i ogrodu, bo to nie to samo co Ja mam... Swoje to swoje i już!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Dorotko! Ale wiesz, mamy za sobą długą tułaczą drogę mieszkaniowo- domową, łącznie z wielokrotnym wynajmowaniem, TBS- ami, wybudowanym kiedyś domem, który okazał się być dla nas nieszczęśliwy i takie tam. Ale teraz rzeczywiście jest super, chociaż metraż nie powala, no i brakuje sypialni dla nas. Planujemy rozbudowę za jakiś czas. Pozdrawiam Cię serdecznie. A, i też kiedyś mieszkałam w Niemczech!

      Usuń
  3. Uwielbiam kasze jaglaną :) Piękne bratki, to takie kwiatki z dobrym spojrzeniem. U mnie tylko trzy sztuki na parapecie.Piękne to naczynie wyglądające na żeliwne. U nas dylematy dopiero przy wyborze kierunku studiów, dwa razy przeżyliśmy , trzeci przed nami. Córki masz zdolne to trzeba je dobrze pokierować dla ich rozwoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysiu, to naczynie to rzeczywiście skarb, bardzo stare! Mój tato znalazł je budując dom. A z tymi szkołami to dużo stresu, powiem Ci. Uściski dla Ciebie i Twojej rodziny! Asia

      Usuń
    2. Ja również działam teraz w ogrodzie i również stawiam na bratki , zarówno w donicach jak i posadzone w gruncie, wbrew utyskiwaniom innych domowników że "sparcieją". Bardzo podoba mi się pomysł z olejkami-to działa i oznacza oszczędność czasu - zamiast stosować toniki , zmywacze i kremy, starczy taki olejek i już. Pozdrawiam Asiu i ściskam! Jak cebulka czy już posadzona? Deine Cecylia

      Usuń
    3. Meine Cecylia, sąsiadko ukochana! Cebulki od Ciebie posadzone z pomocą Mani. Czekają na słońce. A ja czekam na wspólny weekend w ogrodzie. Su Asia

      Usuń
  4. Piękna, energetyczna wiosna u Ciebie :)))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię czytać co napiszesz i zdjęciavogldac. No nadajesz się :)))

    OdpowiedzUsuń