O ile od września biegniemy z zadyszką w szybkim, ale równym tempie, o tyle w maju zaczyna się prawdziwy sprint. Końcówka roku szkolnego z trójką dzieci w wieku szkolnym właśnie, przypomina momentami jazdę bez trzymanki...
W ostatni weekend gościliśmy u nas w domu szkolną harfę koncertową. Nasza domowa harfa jest mniejsza, jest haczykowa, nie pedałowa, a na pedałowej właśnie Cecylka i jej dwie koleżanki zdawały wczoraj egzamin. A żeby dziewczyny mogły poćwiczyć tuż przed egzaminem, to harfę wypożyczyliśmy. Jedna z koleżanek mieszkała u nas od piątku do poniedziałku, druga dojeżdżała na ćwiczenie. Było więc adagio, appassionato, piano i forte, allegro, amoroso, moderato, a na koniec da capo, czyli wszystko od początku! Przez cały weekend...
Nasłuchaliśmy się harfy, oj nasłuchaliśmy. Nasłuchali się też nasi sąsiedzi, chcąc nie chcąc. A w sobotę urządziliśmy dla nich nawet mini koncert przy kawie i ciastku...
Mój mąż na weekendowym dyżurze, a ja zabezpieczałam głównie zaplecze kuchenne. Zwoziłam zakupy, gotowałam, piekłam, generalnie odżywiałam harfistki i resztę.
Codziennie piekłam bułeczki drożdżowe. Pomagała mi Marysia
W niedzielę wieczorem wyjęłam z piekarnika kolejną partię bułek i pojechałam na lotnisko po moją mamę, która wracała właśnie od mojej siostry z Francji. Kiedy przyjechałyśmy, na blaszce leżały ledwie dwie bułeczki... Zdjęć upieczonych bułek zatem nie będzie...
W międzyczasie zawiozłam Gabrysię na egzamin z języka angielskiego (gimnazjum z rozszerzonym angielskim), w niedzielę wieczorem mamę do szpitala, do Olka (wczoraj mama miała zaplanowany już wcześniej zabieg ), a w poniedziałek znowu rozwiozłam dziewczyny na egzaminy. Celę na harfowy, Gabrysię do kolejnego gimnazjum na test predyspozycji językowych.
Na wyniki Gabrysi musimy poczekać. Łatwo nie jest z tymi gimnazjami, ale cieszę się, że podejmuje wyzwanie i mierzy się...Siedziałam na korytarzu czekając na nią i myślałam o wyzwaniach macierzyństwa. O tym, jak bardzo kocham moje dziewczyny, jak bardzo zależy mi na ich szczęściu i radości. I o siwych włosach, które pojawiają się na mojej głowie. Troska o dzieci nigdy się nie kończy chyba...
Cela zagrała na 5! A ja kolejny już raz stałam pod drzwiami auli z bijącym jak dzwon sercem, zaciskając kciuki i powstrzymując łzy wzruszenia, kiedy słyszałam prawdziwe appassionato w ostatnim utworze.
Brawo córeczko!
A dzisiaj na kwiaty czekam ja, ponieważ dziś święto Joanny! Wszystkim czytającym mojego bloga Joannom życzę pięknego życia i spełnienie marzeń!
Dobrego dnia!
Asia
gratulacje zdolnej córki!gra na harfie to coś zupełnie magicznego. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńTak, harfa to cudowny instrument! Serdeczności dla Ciebie Malwino! Asia
UsuńJoasiu, wszystkiego najlepszego z okazji imienin. Dzieci wymagają mnóstwa pracy i troski, ale wartością dodaną są ich sukcesy, oby było ich jak najwięcej. Pozdrawiam cieplutko.:)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Dziękuję za życzenia Cela! Asia
UsuńWyobrażam sobie jak było ciekawie, muzycznie i fantastycznie, gratulacje dla dziewczyn a Tobie imieninowe serdeczności:))
OdpowiedzUsuńDziękuję!!! Asia
UsuńWyobrażam sobie jak było ciekawie, muzycznie i fantastycznie, gratulacje dla dziewczyn a Tobie imieninowe serdeczności:))
OdpowiedzUsuńTo się nazywa być mamą na pełen etat, z pełną dyspozycyjnością. Mieć taką mamę to skarb. Wszystkiego co najlepsze dla Ciebie na każdy dzień życia : )
OdpowiedzUsuńWszystkie jesteśmy skarbami dla naszych dzieci, prawda? Ściskam Cię, najlepsza dla swoich córek MATKO! Asia
UsuńGratulacje z okazji imienin i że masz taką zdolniachę córcię!
OdpowiedzUsuńKochana, Ja moje wypieki staram się obfocić grubo przed podaniem, bo inaczej pozostałoby mi tylko sfotografować okruszki, albo niedobitki... ;)Zresztą czasami głupio jest latać z aparatem między żarciem a gośćmi, i jeszcze uważać żeby czyjąś twarz w obiektyw nie złapać, bo......?
...jeszcze na blogu pokażę! ;)
Powiem Ci, że podziwiam Twoją rodzinkę i sąsiadów, bo Ja już miałam sytuację, że za udostępienie zdjęć na Fejsie z komunii mojego syna była niezła jazda... Musiałam dwa zdjęcia usuwać.
Serdeczności!
Dorotko, już wiem, że fotki trzeba robić zanim dopuści się zgłodniałych domowników do stołu...
UsuńDzięki za podzielenie się doświadczeniem z udostępnianiem zdjęć. Raczej tego pilnuję i osoby, które widać na moich blogowych zdjęciach Staram się pytać o zgodę. Zwłaszcza moje córki...Pozdrawiam Cię serdecznie
Ogromna ta harfa :) A puste brzuszki na pewno były zadowolone z takim zapleczem kulinarnym.
OdpowiedzUsuńUściski.
Tak, harfa koncertowa robi wrażenie również gabarytami! Uściski!!!
Usuńjejku, uwielbiam dźwięki harfy :) Aż żałuję, że nie należę do grona sąsiadów ;)
OdpowiedzUsuńZ pewnością byłabyś zaproszona na wspólne koncertowanie. Szkoda, szkoda...Serdeczności dla Twojej Radosnej Chatki! Asia
UsuńKoncert na harfie, to musi być klimat! Jak za czasów Jane Austin :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta
Dokładnie tak! Tylko te dżinsy u harfistki...Pozdrawiam!
UsuńGratulacje dla córy i wszystkiego najlepszego dla Ciebie :) Harfa - ach pięknie wygląda, brzmi i jest taka magiczna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Arleta! Serdeczności dla Ciebie! Asia
UsuńBardzo lubię Pani bloga☺ dziękuje za życzenia i też życzę wszystkiego naj!
OdpowiedzUsuńJoanna, serdecznie dziękuję! Za życzenie i za miłe słowo! Pozdrawiam
UsuńKochana pracujesz na najszybszych obrotach. Goście, dzieci, szkoła i jeszcze te bułeczki ahh zjadłabym. Też tak ostatnio mam, ciągle zabiegana z brakiem czasu dla siebie samej. Dobrej nocki.
OdpowiedzUsuń