piątek, 29 lipca 2016

Francja Elegancja




Wakacje to czas, kiedy czytam najwięcej książek. Czasami do późnej nocy. A co! Dzieci mam już cokolwiek odchowane i wstawanie z kurami skoro świt mam za sobą. Mogę więc bezkarnie czytać, a rano odespać.

Czytam ambitnie i mniej ambitnie, czytam psychologicznie, biograficznie, obyczajowo, czasami łatwo, lekko i przyjemnie, czasami romansowo, różnie. 

Czytam też kobieco.


Francja, elegancja. Szyk, wdzięk i klasa. Ale nie jest to książka o tym, jak samodzielnie regulować sobie brwi, czy dobrać doskonały podkład, chociaż oczywiście poczytamy o tym, co to znaczy mieć zadbane paznokcie, ładnie (czyli subtelnie) pachnieć, czy też jak wykonać pięciominutowy 
 le no makeup look

Najważniejsze jednak jest przesłąnie, jeśli można tak powiedzieć, pokazanie, na czym polega życie z klasą i dlaczego warto o tę klasę w naszej kobiecej codzienności się starać. Bo że przyjemniej się z klasą i pięknem szeroko pojętym żyje, ja nie mam wątpliwości.
Czujemy się i zachowujemy inaczej, gdy mamy na sobie ładny schludny strój, a nie powyciągane spodnie od dresu i workowaty T- shirt.

Prawda?
A kawa pita z pięknej filiżanki smakuje lepiej, niż macchiato z duralexu. Zwykłe ziemniaki z masłem i koperkiem podane na pięknym talerzu z kwiatowym wzorem kuszą, w przeciwieństwie do wymyślnej potrawy chińskiej podanej na papierowym, szarym talerzu.
Czujemy się ze sobą samą znacznie lepiej, kiedy nie plotkujemy, dochowujemy tajemnic, odpisujemy na listy, mejle, dotrzymujemy słowa, jesteśmy punktualne, nie przeklinamy, a mówimy ładną polszczyzną, nie rozmawiamy głośno przez telefon w tramwaju, informując wszystkich wokół o tym, dlaczego wkurza mnie mąż. Kiedy potrafimy zachować spokój w samochodzie i nie wrzeszczeć na wpychającego się przed nas cwaniaczkowatego kierowcę, trąbiąc przy tym niemiłosiernie. (Mnie zdarzyło się z wściekłości pokazać komuś język i popukać się w głowę, co sugerowało, jak wiadomo...)

Własny styl, zadbany wygląd, schludny i elegancki ubiór, elegancki sposób bycia, nieustanny rozwój intelektualny i duchowy, znajomość zasad savoir- vivre i stosowanie ich na co dzień, dom, w którym panuje ład i harmonia.
 Klasa, która objawia się na zewnątrz, ale tak naprawdę mieści się w głowie- jak pisze autorka książki

Do tego dążę. Tego się uczę.


W ramach zadawania szyku, zakupiłam sobie na wszechobecnych wyprzedażach dwa naszyjniki. Są piękne, noszę je ostatni zamiennie i wciąż mi się nie nudzą. Właściwie nie potrzebuję niczego więcej.




Wczoraj moja Marysia skończyła 8 lat, dzisiaj Cecylka kończy 14. Robimy małą uroczystość, najbardziej elegancką, jak się da i potrzeba. Zmykam zatem do kuchni i obiecuję kilka imprezowych fotografii w następnym poście.



Je suis la femme!

2 komentarze:

  1. Asiu, czytałam Twój wpis z usmiechem, bo i ja staram się kierować tymi zasadami. Przyświeca mi słowo UMIAR, który staram się odmieniać przez wszystkie przypadki i który wg mnie jest kluczem do bycia kobietą z klasą. Pozdrawiam ☺

    OdpowiedzUsuń