Godzina 7.02 dzisiaj.
Gabrysia odjechała tramwajem w kierunku nowego!
Dwujęzyczne gimnazjum. Sama wybrała, sama się dostała, sama musi dojechać. Odświętnym krokiem odprowadziłam ją na przystanek, jak za jakiś czas, być może, ojciec poprowadzi ją do ołtarza...Zagalopowałam się, wiem. Z tym przystankiem też pojechałam po bandzie, bo przecież mamo, ale po co idziesz????
Wróciłam do domu, krokiem cokolwiek energicznym i pośpiesznym, czyli codziennym, ogarnęłam najmłodszą, najstarsza ogarnęła się sama. Muzyczne gimnazjum Celi i muzyczna podstawówka Marysi to ten sam budynek niedaleko naszego domu. Podrzucam je samochodem.
Plecaki, worki, buty na zmianę, skrzypce i co tam jeszcze do bagażnika. Śpieszymy się, jak zwykle. Odpalam Zafirkę i klops. Akumulator jest przecież do wymiany i dziś, właśnie dziś o 7.45 przypomniało mu się!
8.03 docieramy jakoś inaczej do szkoły. Do domu wracam tramwajem. Do godziny 12 mam wolne!
Od dwóch miesięcy nie usłyszę w tym czasie mamo poproszę kanapeczkę, mamo, gdzie moje..., ale dlaczego ja, mamo, a kiedy, po co, mamo, a ona, maaammmoooo!!!
Śmieciarka wywozi odpady komunalne selektywne, sąsiad z prawej kosi trawę, dwa domy dalej nowy nabywca nieruchomości robi remont od podstaw. Porządną firmę budowlaną ma. Heenieek ku..a, dawaj no tu!- kulturalni tacy. W domu naprzeciwko ukraińscy studenci wynajmują pokoje. Przez uchylone kuchenne okno słyszę radosne jebat twoju mać, czy jakoś tak i chyba nie jest to sąsiedzkie pozdrowienie...
Nic to jednak. No nie jest to wprawdzie muzyka dla moich uszu, ale okno się zamknie, oczy też, słuchawki na uszy i chwilo trwaj...
Tyle mam planów na te czasami- się- zdarzające wolne przedpołudniowe godziny, że nie wiem, od czego zacząć.
Przejrzeć ubrania. Moje, Olka i dziewczyn. Zimowe, letnie, wszystkie. Ułożyć, oddać, wyrzucić, przewietrzyć.
Pobiegać, pojeździć na rowerze, pouczyć się angielskiego, pomalować to i tamto, poczytać...
Zadbać o siebie, żeby zgodę na basen córki podpisać wypielęgnowanym paznokciem, uśmiechać się ustami starannie pociągniętymi błyszczykiem, mrużyć oko wachlarzem poczęstowanych tuszem rzęs...Ech. Takie tam kobiece fanaberie!
No więc zanim. Zanim opróżnię zmywarkę, złożę tonę prania, włączę kolejną tonę, wstawię pomidorową, wytrę kuchenny blat, wyszoruję zlew i wyniosę śmieci, to usiądę.
Z kawą, ciszą i własnymi myślami. Stęskniłam się.
Dobrego piątku!
Asia
U mnie też cisza. Trudno wejść na nowe tory, nie ma do kogo zagadać. Dziewczynką życzę powodzenia w nowym roku szkolnym : ) Odgłosów z za okna nie zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńCisza to jednak piękna muzyka.
OdpowiedzUsuńI śliczne zdjęcie z delikatną hortensją.
Pozdrawiam.
Piękne zdjęcia! Pozdrawiam Was serdecznie i owocnej roku szkolnego Wam życzę!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Pozdrawiam Was serdecznie i owocnej roku szkolnego Wam życzę!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Pozdrawiam Was serdecznie i owocnej roku szkolnego Wam życzę!
OdpowiedzUsuńPoczątek roku szkolnego jest intensywny, później będzie spokojniej. Czego Tobie i sobie życzę :))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOlaboga....lekko nie jest, a Ty kochanieńka pracujesz jeszcze zawodowo?? no ale takie życie, w kazdym czasie wygląda róznie...pozdrówka:)
OdpowiedzUsuńKawa w ciszy to czasami potrafią być marzenia:) ja każdą.taką chwilę celebruje podwójnie:)
OdpowiedzUsuń