czwartek, 3 marca 2016

Umilanie

W zeszły czwartek ze szkoły zadzwoniła Gabrysia. W poniedziałek odebrałam ze szkoły gorączkującą Marysię, a wczoraj w słuchawce usłyszałam Cecylkę i prośbę o jak najszybsze odebranie ze szkoły, bo czuje się okropnie.  Mnie głowa zaczęła boleć dzisiaj.

A że szewc bez butów chodzi, to leczymy się same, bo mąż ma ten tydzień wypełniony po brzegi dyżurami, więc leczy innych.  To znaczy, nas też leczy, przez telefon.  Wczoraj robiłam  zdjęcie gardła Marysi, żeby ocenił jego stan. Radzimy sobie, jak możemy!










































 Starsze dziewczyny chorują samodzielnie, że tak powiem. Leżą u siebie, czytają, oglądają, właściwie potrzebują tylko posiłków, herbat, lekarstw i chwili rozmowy. Marysia oprócz tego potrzebuje mojego prawie że nieustającego towarzystwa, oraz pomysłów na czas chorowania.



                                             A kiedy pomysłów brakuje, no cóż, poddaję się...


A ponieważ ktoś jednak musi być i zaopatrzeniowcem, to zebrałam się dzisiaj i wyskoczyłam na zakupy. Wracając z torbami pełnymi jedzenia, zajechałam do pobliskiego sklepu ogrodniczego, głównie po rozpałkę do kominka. Przy okazji zakupiłam małe drobiazgi umilające nam ten czas, bo szczerze mówiąc jadę już na rezerwie!


                     Uwielbiam hortensje. Cieszę się, że mogę już cieszyć się ich urodą!


                                                           Do tego ładne serwetki...


                                                I piękny wosk zapachowy. Pachnie cudownie!




A na koniec chcę Wam pokazać siedzisko do pianina. Dostałam je kilka lat temu z przedszkola- mieli jakiś nadmiar. Wydali najbrzydsze i tego pierwszego wydania nawet nie mogę pokazać, ponieważ nie mam zdjęcia. Ale wierzcie mi na słowo. było koszmarne. Na szybko obiłam je jakimś ciemnym materiałem.


Nie było już może takie najgorsze, ale oczywiście nie do końca moje. Zabrałam się więc za nie ponownie. Najpierw pomalowałam.



                                                  A potem obiłam jaśniejszym materiałem!



                      Szkoda, że pianino takie ciemne...Ale za to lekko rozjaśnione siedziskiem!


                                               Tymczasem Kochani. Wracam do codzienności!
                                                                             Asia

3 komentarze:

  1. Takim drewnianym domkiem chętnie bym się pobawiła. Normalnie oddział szpitalny zrobił się z domu. Życzę powrotu do zdrowia dla całej rodzinki :) Piękna hortensja zawitała w domku. Czy później wsadzisz ją do gruntu?
    Lubie woski, ten jest ulubionym zapachem mojej średniej córki, ja lubię z frezją i groszek pachnący.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Mysiu,
    hortensja oczywiście będzie wsadzona do gruntu, mam nadzieję, że się przyjmie. A te woski dopiero odkryłam, znałam tylko świeczki. Fajne są! Kurujemy się dalej, niestety. Jakaś epidemia zapanowała w szkole. Uściski przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie inspirujesz dzieci do zabawy;) Wszystkiego dobrego z okazji dnia kobiet!

    OdpowiedzUsuń