niedziela, 11 grudnia 2016

Dzisiejemy



Dawno temu mój mąż wprowadził do naszego rodzinnego słownika wyraz "dzisiejemy".
- Robimy coś czy zostajemy w domu i po prostu dzisiejemy?- pytamy czasami siebie nawzajem.
Lubimy sobie podzisieć. No bo kiedy mamy mieć na to czas, jak nie dzisiaj, jak nie teraz, kiedy pogoda nie zachęca do wyjścia z przytulnej pieczary?
 A jeśli jeszcze do tego dochodzą katary, zapalenia różnego rodzaju i ogólna niemoc, to nie ma rady. Trzeba zafundować sobie i rodzinie dzisiejący weekend.

I zacząć od śniadania w łóżku. Jaglanka w pozycji półleżącej smakuje najlepiej!




Kto ma w domu nastolatki ten wie, czym kończą się próby sfotografowania ich. Nie mówiąc już o pokazaniu zdjęć szerszemu gronu. Zgody na takie działania nie ma. Jedynie Marysia nie ma nic przeciwko. Póki co.



To moja ulubiona perspektywa dzisiaj.

Tak, tak, mamy już choinkę.
W moim rodzinnym domu choinkę ubieraliśmy zawsze w samą Wigilię. Tata z bratem szli do leśniczego (mieszkaliśmy pod lasem), i wyszukiwali najładniejsze drzewko. W tym czasie kobiety, czyli mama, siostra i ja przygotowywałyśmy obowiązkowe danie na wczesny obiad. Śledź w śmietanie i ziemniaki w mundurkach. I myśmy wszyscy to jedli. Ja nie wiem, co to się teraz z tą młodzieżą i dzieciarnią porobiło, że na śledzia nawet nie spojrzą! A w śmietanie to już w ogóle. Czasy jakieś takie nieśledziowe. Łososiowe za to.

W tym roku Święta spędzimy u moich rodziców, postanowiliśmy więc cieszyć się choinką w naszym domu trochę wcześniej. No i jest.

Stanęła pod witryną. Widać ją wtedy w pełnej krasie z każdego kąta salonu. Szafka, która wcześniej tu stała powędrowała obok stołu. Pojeździłyśmy z Gabrysią po salonie i teraz efekt w pełni nas satysfakcjonuje.






                                           Nasza święta rodzina też znalazła dla siebie kąt.


W zeszłym tygodniu pojawił się też w salonie nowy dywan. Stary był już bardzo zniszczony i brudny. Ten upatrzyłam sobie w Ikei i w końcu go nabyłam.



Ulubiony fotel, efekt mojego pierwszego spotkania z farbami kredowymi. Od niego zaczęły się zmiany.



Weekend się kończy. Jutro dzień, jak co dzień. Dobrego tygodnia. Święta już bardzo niedługo!






                                                                    Asia

15 komentarzy:

  1. Fajne kadry z Twojej dzisiejszej perspektywy. Dużo zdrówka. Pozdrawiam, Ania :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładny sukulent :) też mam drzewko szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grubosz Hobbit- wyczytałam kiedyś, że tak się nazywa ten kwiat. Mój ulubiony. Pozdrawiam serdecznie Joasiu!

      Usuń
  3. Pięknie u Ciebie :)
    Drzewko szczęścia też wpadło mi w oko :)
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grubosz Hobbit, tak ponoć nazywa się ten kwiat. JA też bardzo go lubię, zwłaszcza, że mamy go od jednej gałązki. Pozdrawiam serdecznie, Asia

      Usuń
  4. Ale masz ślicznie w domu!!!! Nie mogę się napatrzeć.
    Oj, podoba mi się to słówko - wprowadzam do swojego języka jeśli pozwolisz. Wczoraj dzisiowałam.... Do 15.... Potem zmusiłam się, żeby wyjść - wiadomo - na mszę trzeba :) A potem znów zakopałam się w koce.... :)

    Uściski Asiu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę! Nie znalazłam niestety tych świeczników, które tak Ci się spodobały. Wyprzedane. Jeśli się pojawią, a pani mówiła, że to całkiem możliwe, zakupię i dam znać! Tymczasem serdecznie Cię Kochana pozdrawiam. Asia

      Usuń
  5. Fajne słowo:) Piękny, świąteczny obrazek widzę na zdjęciach, też mamy już choinkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłego dzisienia przy choince zatem! Pozdrawiam serdecznie. Asia

      Usuń
  6. Bardzo podoba mi się to słowo, które wymyślił Twój mąż. Lubię taki czas, a u Was tak cudownie, że aż się chce posiedzieć w domu.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń