sobota, 22 kwietnia 2017

Kiedy jesteś szczęśliwa?


Jedno spotkanie. Jakieś zdanie wyłowione spośród wielu innych. Słowa, które zapadają głęboko w serce i w pamięć. Takie słowa, które zmuszają do refleksji, zmiany przekonań, do zatrzymania. Budzą potrzeby, pragnienia i marzenia. Uwalniają od napięcia i wspierają swoim pozytywnym przekazem. Spotkania, ludzie, zdania, które budują naszą tożsamość i sprawiają, że nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi, którymi byliśmy 10 minut temu.

Życie. Niesie nas i doświadcza. Uczymy się, zmieniamy, rozwijamy, zadajemy sobie pytania i poszukujemy odpowiedzi. Niestrudzenie.

Dzisiaj zadaj sobie pytanie: kiedy jestem szczęśliwa?

Ponieważ najważniejsze, co mamy do zrobienia w naszym życiu, to być szczęśliwą. To budowanie szczęścia, szukanie go i zanurzanie się w nim. Delektowanie się pięknem i szczęściem właśnie. Zatrzymywanie się przy dobrych wydarzeniach, pięknych spotkaniach, otaczanie się ludźmi, którzy nas kochają, szanują i wspierają. Ludźmi, których energia nas wzmacnia, a nie ciągnie w dół i wysysa naszą radość.
Szczęście to wybór. Czy wybierasz szczęście, czy marudzenie, narzekanie, czekanie, aż pojawią się pieniądze/ partner/ podróż marzeń- dopisz, co uważasz. Uśmiechniesz się do swojego odbicia w lustrze, czy znowu westchniesz z dezaprobatą
Docenisz dobro i obfitość w swoim życiu, czy też nieustannie będziesz wyznaczać nowe warunki, po których spełnieniu nareszcie poczujesz się szczęśliwa?

No więc kiedy jesteś szczęśliwa?
Już wiesz?
Rozgość się zatem i jak najczęściej to uczucie przywołuj.


 Podobno ludzie, którzy nie oglądają telewizji i nie słuchają radia są szczęśliwsi i mniej zestresowani.
Wrażliwi na to, co dzieje się na świecie, owszem, ale chronią swój spokój i koncentrują się na tym, co dobre, wartościowe i mądre.

Te mądrości wzięłam sobie z dzisiejszego spotkania z Renatą Arend- Dziurdzikowską, dziennikarką "Zwierciadła", moją przyjaciółką (tak, mam to szczęście przeogromne być z Renatą w przyjacielskiej, bliskiej relacji).
Rozmowa o szczęściu i wyborach naszych codziennych naładowała mnie taką dawką pozytywnej mocy, że teraz spać nie mogę.

Potrafię cieszyć się duperelami. Doceniam i rozpływam się w szczęśliwości, kiedy piję kawę w łóżku, czytam książkę do południa, chodzę w piżamie całe sobotnie przedpołudnie, kiedy przykrywam się miłą w dotyku, pachnącą pościelą, kiedy leżę w wannie i pachnę, kiedy córki się do mnie przytulają, kiedy odkrywam muzykę, od której mam gęsią skórkę, kiedy biorę do ręki piękna filiżankę. Takie duperele, z których składa się całe nasze życie.

Moje dzisiejsze szczęśliwe kadry. Zwyczajne. Najcudowniejsze. Wszystkie moje córki są tu ukryte. Dwie trzymają tło, jedna bawi się w modelkę. Zwyczajna sobota. Pełnia szczęścia!







No to jak, kiedy czujesz się szczęśliwa, Kochana czytelniczko? Pamiętaj o sobie!
                                                                       Asia

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajny post Asiu :) Lubie Twojego bloga, bo nie mówi tylko o skorupach, duperelach i zakupach :) Ale porusza też takie głębokie tematy. Dla mnie największe szczęście to książka czytana latem w ogrodzie Rodziców ze świadomością, że moi najbliżsi są bezpieczni i zdrowi!
    I takie różne, codzienne duperele też dają mi szczęście - np. to, że nie muszę wstawać o 5.15 :))

    Uściski wielkie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ...dla mnie największe szczęście to bycie ze sobą, moje dzieci, rodzina i te momenty kiedy nie trzaskają drzwi w domu, nie ma podniesionych głosów, śmiejemy się, przytulamy, jesteśmy zdrowi. Nawet najbardziej drogie i wymarzone przedmioty nie zastąpią mi tego o czym napisałam wcześniej... Oczywiście, lubię tak jak i Ty ładne filiżanki, nakrycie stołu, zapach pieczonego ciasta, maciejki, lipy, upajanie się nic nie robieniem - to też pewiem rodzaj radości i szczęścia dla mnie... Niby małe rzeczy, a jak cieszą! I właśnie o tym jest i mój bloga, o dopatrywaniu się radości w drobazgach, bo bez tych małych radości przecież tych dużych by nie było...
    Uściski Asiu! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny,bądźcie szczęśliwe,bo ja dopiero po 50tce nauczyłam się radować zwykłymi drobnostkami:))Pozdrawiam Autorkę i Czytelniczki..

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jak w tytule pewnej książki dla dzieci zastanawiałam się "Kiedy ostatnio byłam szczęśliwa"? I tak, potrafię wskazać na ten czas, na te chwile, jedną, drugą, ósmą. Tyle że one były kilka lat temu. I już nie wrócą. Czekam na kolejne. Czekam na własne zdjęcie z twarzą w pełni radości, nie tylko z uśmiechem, ale właśnie nieskrępowanej radości. A dawno takiego na zdjeciach nie widzialam. Nie każdy doznaje tyle samo obfitości w życiu i wtedy trudno cieszyć się drobiazgami, bo tęskonota za tym co w życiu naprawdę istotne przyćmiewa nawet wiosenne promienie słońca. Szkoda że nie miałam możliwości uczestniczenia w spotkaniu z panią Renatą. Czy może artykuł o tej tematyce pojawi się w "Zwierciadle"? Chętnie poczytam, może uda mi się rozgonić chmury i dostrzec to co oprócz najważniejszego też jest ważne i zasługuje na szeroki, bezgraniczny uśmiech.
    Napisałam ten komentarz i pomyślałam że jestem bardzo niewdzięczna, że inni być może patrzą na mnie i widzą "róg obfitości" a ja bluźnię skwaszoną miną i oczekiwaniem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trudno się z Tobą nie zgodzić :)
    Szczęście jest sztuką.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń