Kiedyś byłam straszną bałaganiarą. Z nas dwóch to zwykle moja siostra miała poukładane, umyte, odkurzone, ogarnięte.
Ja- wieczny chaos. Jakoś tak szkoda mi było czasu na porządkowanie. Biegałam z rozwianym włosem po świecie, przeżywając swoje nastoletnie problemy. W soboty mama zarządzała sprzątanie, a my dzieliłyśmy się pracą (sporo młodszy brat był z tych mało przyjemnych obowiązków zwolniony- skubaniec jeden). Moja siostra korzystała z praw starszeństwa i zwykle przydzielała mi mycie kibli i szorowanie podłóg, a ja po niemrawych i nieskutecznych zwykle protestach, robiłam to!
I tak Cię kocham Siostro- żeby było jasne.
Potem, kiedy miałam już swój dom, a w nim najpierw dwie, a potem trzy małe córeczki, porządku pragnęłam, jak nigdy wcześniej. Nieustannie jednak potykałam się o zabawki i tysiące innych dupereli, myłam, wycierałam, odkładałam na miejsce, składałam, a w domu i tak zawsze panował bajzel. Umęczona czekałam na lepsze czasy.
I one poniekąd nastały, ponieważ moje córki urosły. Sprzątamy razem.
Pewne rzeczy jednak nie zmienią się chyba nigdy.
Bałagan zrobi się zawsze i sprzątać też trzeba zawsze. Codzienna krzątanina i ogarnianie.
Kiedyś szczególnie to CODZIENNIE wydawało mi się bez sensu. Ale to było w czasach, kiedy się wewnętrznie układałam ze sobą, dorastałam dopiero do pewnych mądrości.
Teraz już wiem, że " kiedy porządkujemy i sprzątamy nasze domy, czyścimy i porządkujemy siebie". To Gunilla Norris.
Jestem wewnętrznie poukładana, spokojniejsza, szczęśliwsza, lepiej mi się jest w moim domu, kiedy jest porządek. Chaos zewnętrzny powoduje chaos wewnętrzny.
Lubię wysprzątaną kuchnię, kiedy wchodzę do niej z samego rana. Sterta naczyń w zlewie, brudna podłoga, zawalony pierdółkami stół kuchenny potrafią popsuć mi humor na kilka godzin. Lubię po wyjazdach wracać do w miarę posprzątanego domu. Wchodzenie z bagażami w bałagan jest koszmarne. Lubię, kiedy przedmioty leżą na swoich miejscach, a nie walają się po całym domu. Doprowadza mnie to do szału.
Lubię ogarnąć kuchenne blaty, zmywarkę i zlew, zanim zabiorę się za gotowanie, czy pieczenie.
Lubię, kiedy na stole leży wyprasowany obrus i stoi wazon z kwiatami.
Takie moje lubię. Bo lubię i szanuję siebie. Moje samopoczucie i moje potrzeby. I staram się o tych codziennych czynnościach nie myśleć w kategoriach harówki, czy znienawidzonej roboty do zrobienia.
Troska o dom, dbanie o naszą wspólną przestrzeń, pielęgnowanie naszego gniazda- brzmi lepiej prawda? Może i są to eufemizmy, ale zmieniają moje nastawienie i w pewien sposób uświęcają moje życie. Troska o dom to ważny element mojego kobiecego rozwoju. W tym, jaki jest nasz dom, jaka panuje w nim atmosfera i jak się w nim czujemy, przejawia się moja kobiecość. Tak myślę.
Ale oczywiście jest to nasza wspólna sprawa. Sprawa wszystkich mieszkańców naszego domu. Wydaje mi się, że utrzymanie porządku byłoby dziecinnie proste, gdyby wszyscy wzięli sobie do serca proste rady:
Jeżeli wyjmujesz coś, odłóż na miejsce
Jeżeli otworzysz, zamknij
Jeżeli upuścisz, podnieś
Jeżeli zdejmiesz z wieszaka, powieś
I kilka jeszcze innych jeśli.
No dobrze, poopowiadałam trochę, a teraz zdjęcia.
Ponieważ ostatnio udało nam się posprzątać najbardziej chyba zabałaganione miejsce w naszym domu. Pokój Marysi, a dokładnie jego jedna ściana. Z wnęką.
Wiadomo było, że ścianę tę zabudujemy szafą, ponieważ miejsce to jest idealne na naszą jakby garderobę. Udało się po dwóch latach. Do tej pory stały tam regały, różnej wielkości i szerokości, na których było wszystko! Ubrania, żelazko, odkurzacz, torby, paski i mnóstwo innych gadżetów.
Pojechaliśmy w końcu do IKEI, wyrysowaliśmy, Olek z sąsiadem szafę w kawałkach przywiózł i zamontował.
Zapanował porządek.
Idę ogarnąć kuchnię przed spaniem, żeby poranną kawę wypić w dobrym nastroju
Asia
Asiu, mam dokładnie tak samo jak Ty i podpisuję się pod Twoimi słowami kropka w kropkę:)Też lubię porządek i nienawidzę bajzlu, porozrzucanych rzeczy. Wieczorem zawsze ogarniam całe mieszkanie tak, żeby nic nie wisiało na krzesłach, czy leżało na podłodze. Z kuchnią dokładnie jak Ty-lubię rano wejść do czystej kuchni, nie zawalonej garami:)To najgorszy widok... Wstaję codziennie o 6.00 i przed wyjściem do pracy zbieram i składam porozwieszane z wieczora ręczniki, opróżniam zmywarkę itd... I też nie lubię wracać do domu z bałaganem-czy to z pracy, czy z podróży. Rozumiem, że są osoby, którym to nie przeszkadza, ale ja się męczę w takich nieuporządkowanych wnętrzach.
OdpowiedzUsuńNiestety z dziećmi jest różnie, notorycznie walczę z ich bałaganiarstwem, marudzę, żeby ogarnęli swoje rzeczy, aż sama mam czasami siebie dosyć:) Ale chłopaków tak już wyuczyłam wrzucania brudnych rzeczy do kosza w łazience, ze teraz wrzucają wszystko, łącznie np. z czystymi spodniami. Jak nie było mnie kiedyś przez 5 dni, to Mikołaj zużył wszystkie swoje spodnie i 5 par było w koszu:)
Buziaki kochana, nowa szafa świetna, te ikeowskie są mega praktyczne.
Pozdrawiam!
Asiu, ta szafa pojawiła się u nas pod wpływem inspiracji z Twojego domu. Planowaliśmy coś na wymiar, sąsiad miał zrobić, ale zabieraliśmy się do tego bez efektów strasznie długo. Aż zobaczyłam PAXa u Ciebie, wymierzyliśmy, pojechaliśmy do Ikei i jest! Także dziękuję Ci Kochana bardzo!
UsuńJa ostatnio tłumaczyłam mojej Gabrysi, dlaczego dżinsy można nosić dłużej niż dwa dni (!), a nie wrzucać matce do prania. Też znajduję czyste ciuch w koszu. Rozumiemy się Kochana doskonale, jak kobieta kobietę po prostu. Ściskam Cię bardzo! Asia
Masz klimacik.
OdpowiedzUsuńPorządek to podstawa ładu w domu i życiu:)
Cieszę się bardzo Kochana, że Ci się podoba.
UsuńŚciskam Cię najserdeczniej. Asia
Porządek być musi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Ja również!
UsuńAsia
Lepiej się mieszka i funkcjonuje w czystym i uporządkowanych domku. Tylko nauczyć tego dzieci nie jest łatwo:) Trzeba chyba konsekwentnie tłumaczyć, pokazywać i w końcu to przynosi efekty. Garderoba świetna, szafa bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuń