piątek, 17 marca 2017
Tuż po maturze...
Tuż po maturze, czyli yhm, yhm, dawno temu, wyjechałam do Niemiec. Wymyśliłam sobie bowiem ucieczkę z naszej pomorskiej pipidówki, gdzie główną rozrywką dla młodzieży w sobotni wieczór była dyskoteka w Gminnym Ośrodku Kultury. Kultury to tam wielkiej nie było, ale co się wtedy wytańczyłam, to moje!
No ale uciekać chciałam, i to bardzo. Im dalej, tym lepiej.
Pojechałam jako Au- Pair do Frankfurtu nad Menem. Trafiłam do świetnej rodziny. On lekarz, ona psycholog, jedno półtoraroczne dziecko (potem urodziło im się jeszcze dwoje, ale to już nie za mojej kadencji), którym zajmowałam się popołudniami. Rano chodziłam do szkoły językowej i szlifowałam ich spreche Deutsch. Traktowali mnie jak członka rodziny, serio!
Dostawałam kieszonkowe, które w większości wydawałam na szkołę i podróże po Niemczech na najtańszy Wochenende Ticket. Plus jakieś dziewczyńskie duperele.
Z tamtego czasu, oprócz wspomnień i zanikającej, ale jednak, znajomości języka niemieckiego, mam jedną pamiątkę.
Mianowicie niewielką książkę kucharską pt." Pizza & Co."
Dzielna taka, przetrwała moje rozliczne przeprowadzki, selekcje i inne tego typu zawieruchy.
Wykorzystuję z niej jeden przepis. Który zresztą znam na pamięć. Tak, zgadliście, to przepis na pizzę!
Włoska pizza z niemieckiej książki kucharskiej w naszym polskim domu pojawia się na stole bardzo często. Na obiad, albo na kolację. Z ulubionymi dodatkami. Pycha!
Myślę, że wiele z Was, jeśli nie wszystkie, ma swoje, wypróbowane receptury na domową pizzę. Mimo to bardzo chcę się z Wami podzielić moim. Wychodzi zawsze. Smakuje doskonale. Jest banalnie prosty i szybki.
Składniki zapisałam nawet po polsku, żeby moje dziewczyny w każdej chwili mogły zrobić ją same.
W razie, gdyby było mało czytelnie- proszę bardzo:
300 g mąki wsypać do miski. Dodać:
20 g świeżych drożdży
trochę cukru
sól
200 ml letniej wody
2 łyżki oliwy
Wymieszać mikserem- końcówki haki. Najpierw na najniższych obrotach, potem na najwyższych. Razem ok. 4-5 minut.
Ciasto przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia, który w naszym domu zależy od stopnia głodu oraz od tego, czy pali się w kominku, czy nie.
Blachę wykładam papierem do pieczenia i przekładam na nią wyrośnięte ciasto. Ręce posypuję mąką i formuję na blasze dosyć cienki placek. Na to sos pomidorowy (przecier Valfruty najczęściej), który doprawiam solą, czosnkiem i ziołami prowansalskimi, dodatki i żółty ser. I już!
Dzisiaj zrobiłam ciasto z podwójnej porcji, ponieważ dziewczyny miały koleżanki. A ponieważ wracały do domu o różnych porach, piekłam pizzę w dwóch turach i wyjątkowo- w okrągłych naczyniach na tartę.
Ciasta i tak mi trochę zostało, więc miałam również kolację!
Czarne oliwki, rozmaryn, bazylia i bardzo proszę- frittata jak malowana!
Zawsze, kiedy robię to ciasto na pizzę, wspominam mój pobyt w Niemczech i ludzi, których tam spotkałam. Chociaż przez chwilę, ale zawsze wtedy.
To był dobry czas. Usamodzielniłam się, dorosłam, zobaczyłam inny świat, wzięłam za siebie odpowiedzialność. Nauczyłam się o sobie i o świecie tyle, że ledwo to wtedy pomieściłam w tym moim 19-stoletnim życiu.
Po roku spędzonym we Frankfurcie, na dwa wakacyjne miesiące pojechałam do Worpswede, koło Bremy i zajmowałam się prababcią tego półtorarocznego chłopczyka z Frankfurtu. Żeby zarobić na studia. I to dopiero była jazda bez trzymanki.
Dom w lesie, a w tym domu ja i 96-cioletnia Eryka.
Każdej nocy Eryka wołała "Agata, hilfe" (myliła mnie z moją poprzedniczką), każdego popołudnia grałyśmy jakieś 3 godziny w karty, a o 21 zasłaniałam okna i oglądałyśmy jakiś niemiecki odpowiednik naszego "M jak miłość".
Po tych koszmarnych wakacjach wsadziłam zarobione marki w biustonosz i wróciłam do kraju. W pociągu relacji Brema- Poznań siedziałam w przedziale z chłopakiem, który mnie podrywał i co 5 minut psikał sobie do ust odświeżacz. Zaszpanować mi chciał, a ja myślałam, że zwymiotuję! Bałam się zasnąć, żeby mi nikt tych marek nie ukradł (he, he, ciekawe jak?) i całą noc musiałam gadać z miętowym odświeżaczem. Ale o tym akurat myślę najmniej, kiedy piekę pizzę.
Do napisania Kochani!
Asia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńTrzeba koniecznie wypróbować.
Podróże kształcą :)
Pozdrawiam.
Koniecznie! Pozdrawiam serdecznie. Asia
UsuńMusze koniecznie wypróbować, dzięki :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, mam nadzieję, że posmakuje! Asia
UsuńAsiu, a ja mam dziś akurat ochotę na pizzę :) może zrobię na kolację. Dzięki za przepis. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńI jak tam Asiu, pizza się udała? Pozdrawiam. Asia
UsuńZrobilam! Jest pyszna! Dziękuję
UsuńZrobilam! Jest pyszna! Dziękuję
UsuńU nas też dziś pizza na kolację więc chyba wypróbuję Twój przepis:))Z oliwkami to raczej focaccia ,którą często robię ,bo uwielbiam za prostotę :)))Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńGosiu, oczywiście, że focaccia, nie wiem skąd mi się ta frittata wzięła. Dziękuję! Pozdrowienia serdeczne. Asia
UsuńŚwietne masz wspomnienia....😄😄😄
OdpowiedzUsuńTak, świetny czas, odległy już baaardzo. Pozdrawiam serdecznie. Asia
UsuńPysznie ta pizza wygląda,muszę wypróbowac,pozdrawiam Bożena
OdpowiedzUsuńPolecam, naprawdę. Pozdrowienia posyłam. Asia
UsuńAsiu mam dokładnie taki sam przepis na ciasto i potwierdzam, że pizza jest wspaniała. Masz piękne wspomnienia z wyjazdu i fajnie jest opisujesz:) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu bardzo i również pozdrawiam. Asia
UsuńFajne sa takie wspomienia, te dobre przeplataja sie z tymi mniej przyjemnymi, jak to zycie. Pizza wyglada pysznie, tez robia w domu z bardzo podobnego przepisu:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBo w sumie chyba wszystkie przepisy na pizzę są do siebie podobne. Cóż tu można zmieniać, prawda? Pozdrowienia! Asia
UsuńWypróbuję :) A do gotowania i zaparzania herbaty polecam coś co się u nas sprawdziło - zdrową, przefiltrowaną wodę - filtrem montowanym pod zlewem nie dzbankowym bo dzbankowy u nas nie dawał rady ...
OdpowiedzUsuńDzięki. Pozdrawiam.
UsuńWypróbuję włoskie ciasto przywiezione z niemieckiej ziemi i zaadoptowane w polskiej kuchni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Koniecznie! I daj znać, czy smakowało! Uściski. Asia
UsuńPizza wygląda smakowicie, może ja wypróbuje włoskie ciasto z niemieckiej książki kucharskiej na angielskiej ziemi, ciekawe jak będzie smakować?
OdpowiedzUsuńMyślę, że pysznie Małgosiu! Pozdrowienia! Asia
OdpowiedzUsuńA jak wypiekacz pizzę? Piekarnik? Temp? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTemp. 180 w piekarniku. Pozdrawiam!
UsuńOdważna dziewczyna i dzięki tej odwadze i ciekawości zdobyłaś piękne doświadczenia. Od czasu jak zostaliśmy w domku we troje rzadko gości u nas pizza. Chyba czas to zmienić. Piękna historia i piękne zdjęcia. Miłej wiosny : )
OdpowiedzUsuńUściski dla Ciebie Mysiu!
UsuńAsia
Podziwiam... A pizza tak pysznie wygląda, podsunęłaś mi myśl, by zrobić taką moim dzieciom. Już mi czasem brak pomysłów kulinarnych. Pozdrawiam serdecznie. Magic Home:)
OdpowiedzUsuńJa też cierpię na brak pomysłów kulinarnych ostatnio, szczerze mówiąc. Pocieszam się, że zaraz szparagi, fasolka szparagowa i inne dobra rozwiążą ten problem. A pizzę oczywiście polecam! Dziękuję za komentarz i pozdrawiam. Asia
Usuń