Uwielbiam materiały! Nigdy obojętnie nie przejdę obok sklepu typy bławatek, bez chociażby rzucenia okiem na wystawę.
Kiedy tylko czas mi na to pozwala, zaglądam do ogromnej i przebogatej w swojej ofercie hurtowni materiałów w Swarzędzu i zwykle jakiś piękny kawałek materiału do domu przywożę.
Że o lumpeksach nie wspomnę. Można tam trafić na prawdziwe cudeńka. Mój ukochany, lniany, beżowy obrus mam właśnie z lumpeksu!
A w prawdziwym raju jestem, kiedy jadę do mojej siostry do Francji. Wskakuję wtedy w metro, które zawozi mnie na Montparnasse i radośnie maszeruję pod górkę, by za moment buszować po niezliczonej ilości sklepach i wielkich halach wypełnionych najróżniejszymi materiałami.
Wierzcie mi, to prawdziwy raj, gwarantujący oczopląs i pusty portfel...Nie kupuję dużo, ale zawsze jakieś pamiątki sobie przywiozę. Wolę to, niż bagietki i croissanty!
Moje ukochane błękity, które właśnie wyjęłam z szafy, z zamiarem przerobienia ich na zasłony i poduszki, pochodzą w większości stamtąd...
Chomikuję te wszystkie skrawki i skraweczki i jestem pewna, że kiedyś się przydadzą. Że już niebawem coś z nich uszyję.
Póki co poczułam ogromną potrzebę delikatnej zmiany kolorystycznej w salonie. Nie rzucę się z pędzlem na ściany (choć nie powiem, kuszą mnie szarości i szare błękity, ale nie chcę denerwować męża), ale beżowe zasłony ustąpią miejsca lżejszym, niebieskim. Muszę tylko wyjąć maszynę i znaleźć chwilkę... Co dzisiaj nie będzie łatwe, ponieważ Mania ma jutro jakieś odpytywanie z kształcenia słuchu i obiecałam jej pomóc z solfeżem. Ot, uroki szkoły muzycznej!
Póki co, zawiesiłam w pokoju Cecylki krótką zasłonkę uszytą kiedyś, kiedyś. Materiał z francuskiego raju! Piękny jest, prawda?
A poza tym, wiosna idzie! Czuję to!
Pozdrawiam ciepło!
Asia
Piękne błękity. Ja mam bzika na punkcie poszewek na poduchy. Gromadzę zestawy kolorystyczne. Szkoda, że muszę tylko z gotowców korzystać, ale nie umiem szyć i nie mam maszyny. Zazdraszczam Tobie, że ją masz:))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj andja,
OdpowiedzUsuńkupiłam maszynę używaną, stary niemiecki model. Mąż mi pokazał co i jak (trwało to jakieś 10 minut- kurs przyspieszony) i teraz dziergam raz lepiej, raz gorzej. Polecam! Pozdrawiam i zapraszam. Asia
Joasiu piękne tkaniny, a te w różyczki cudo. Szkoda, że nie potrafię szyć. Pozdrawiam serdecznie Kaśka z http://nostalgicznyzakatek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam takie szmatki, chyba z nimi zostanę:))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Fajny artykuł.
OdpowiedzUsuńU mnie w domu moja żona również przepada za najróżniejszymi tekstyliami i w sumie wcale jej się nie dziwie. Wiem, że zazwyczaj zamawiane one są z https://dekoma.eu/pl/ i ja również kiedyś widziałem te materiały. Bardzo wysoka jakość to jest na pewno gdyż było to czuć w dotyku.
OdpowiedzUsuńPiękne tkaniny. Obecnie jest tak duży wybór, że czasem nie wiadomo na co się zdecydować.
OdpowiedzUsuń